Rozdział III : ''Jedna osoba zmienia bieg wydarzeń''
Powrót do Rozdziału II | Powrót do spisu rozdziałów
''Kekeke, tak cholernie cieszę się że ktoś to czyta. Fakt faktem piszę to dla siebie, ponieważ ten pomysł od dawna chodził mi po głowie, jednak dzięki Wam czuję się w jakiś stopniu doceniona. Dziękuję za wszystkie komentarze i opinie, to wiele dla mnie znaczy.'' - Lolla.
Stała oszołomiona wpatrując się w osobę znajdującą się przed nią. Mimo że nie znała go osobiście nie mogła uwierzyć że spotyka go w takim miejscu. Skłoniła mu się dość nisko i uśmiechnęła szeroko. Jego osoba oznaczała jedno - jej staż zacznie się od jutra. Była tego przekonana już po samym zobaczeniu jego twarz. Czuła przyjemną ulgę. Młodzieniec zmarszczył delikatnie swój nos patrząc na nią i pogłaskał ją dłonią po głowie.
- Znowu się spotykamy - Powiedział, a jego subtelny i delikatny głos całkowicie ją poruszył. Był tak czysty i łagodny. Wcześniej nie miała takiej okazji by mu się przyjrzeć. Idealnie rysy twarzy, mały nos i przepiękne, pełne blasku oczy. Zerknęła na plakietkę z jego imieniem i uśmiechnęła się pod nosem. "Luhan" -pomyślała poszerzając lekko swój uśmiech. Cheol stojący za nią skrzyżował ręce i zrobił głupią minę patrząc na kolegę z pracy.
- Och, Doktorze Choi. - Powiedział Luhan spoglądając na Cheol'a i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Widzę że przyprowadziłeś ją tutaj.
- Nie, sama się tu napatoczyła. - Uśmiechnął się głupio i usiadł na brzegu stołu przeglądając swoje dokumenty.
- Sama? - zapytał zdziwiony Luhan spoglądając na Jin, która zacisnęła dłonie w pięści wpatrując się piorunującym wzrokiem w Cheol'a. - Dlaczego? - Kiedy usłyszała pytanie chłopaka odwróciła wzrok i spojrzała na niego lekko się uśmiechając.
- Chcę zostać lekarzem i odbyć tu staż. - Mruknęła pod nosem krzyżując ręce na piersi czując jak Cheol patrzy się na nią wzrokiem pełnym pogardy.
- Nie ma problemu. Chętnie przyjmę Cię do mojej grupy, po tym jak dzisiaj udzieliłaś pierwszej pomocy naszemu pacjentowi Vip. Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Oczywiście - Przerwał na chwilę spoglądając ukradkiem na Cheol'a, po czym stanął przodem do wujka Jin i skłonił mu się lekko - chciałbym również podkreślić w tym wszystkim że na miejscu wypadu był również doktor Choi, który dosłownie nic nie zrobił by pomóc poszkodowanemu. Może pacjentowi teraz nic nie zagraża, ale jako lekarz jego obowiązkiem było interweniować w takim momencie, nie uważasz Sunbae? Dajmy na to że ona by sobie nie poradziłaby?
- Ale poradziła sobie. - Przerwał mu Cheol mierząc go mrożącym spojrzeniem. - Byłem tam, więc gdyby jej nie poszło to bym zainterweniował. - Burknął pod nosem przewijając kartki w swoim notesie, po czym spojrzał na współpracownika. - Rzuciła torbę na ziemię, z której wyleciały jej dokumenty o dostanie na uczelnię medyczną. Pomyślałem że to idealna okazja żeby siebie sprawdziła.
- Jak możesz tak obojętnie podchodzić do ludzkiego życia Doktorze Choi?! - Luhan stanął przed nim zaciskając dłonie w pięsciach. Między nimi panowało dziwne napięcie. Czyżby oni naprawdę tak się nienawidzili?
- Doktorze Lu wydaje mi się że nie jest to powód do podnoszenie głosu, prawda? - Skłonił się w kierunku mężczyzny siedzącego za stołem, po czym spojrzał na Ji i uniósł jeden kącik swoich ust. - Och, właśnie bym zapomniał. Będziemy oboje pracować z praktykantami. - Poklepał Luhana po ramieniu i wyszedł z sali trzaskając za sobą drzwiami. Ji chwyciła swoją torbę i wybiegła za nim na korytarz łapiąc go delikatnie za nadgarstek.
- Doktorze, testowałeś mnie? - Wyrwał swój nadgarstek z jej dłoni i zmierzył ją wzrokiem. - Jak mogłeś?
- A to źle? Huh? Przynajmniej teraz bez żadnej dyskusji przyjmują Cię na staż. Powinnaś się cieszyć, a nie marudzisz. - Warknął na nią i odszedł.
╰☆╮
Soon usiadł na śnieżno białym krześle i rozejrzał się dookoła po pokoju w tym samym kolorze. Podkulił delikatnie nogi opierając stopy na krześle i nabrał do policzków powietrza starając uspokoić chaotyczne uderzenia serca. Warknął sam na siebie pod nosem i w bardzo wolnym tępie oplótł kolana ramionami. Spojrzał na zegar. "Tik, tak, tik, tak" mruknął pod nosem wypatrując się w drzwi, które miał nadzieję że zaraz się otworzą.
Za jego plecami rozległ się ciepły i spokojny głos. Uniósł głowę i spojrzał na Luhana, który najwidoczniej zauważył jego zdenerwowanie. Pogłaskał młodszego po głowie i przyjrzał mu się z troską.
- Soonnie, gdzie Twój przyjaciel Ming? - Zapytał nagle przerywając głuchą do tej pory ciszę i schował dłoń w kieszeni fartucha. Z każdą chwilą stawał się coraz to cieplejszą osobą. Jego gesty, słowa, a nawet spojrzenie przesiąknięte były dobrem.
- Nie mam pojęcia Hyung. - Powiedział, jednak po krótkim zawahaniu skarcił siebie w myślach za tak swobodny zwrot do starszego chłopaka. - Próbowałem się do niego dodzwonić, ale nie odbierał ode mnie telefonu. Nie mam wiem jak inaczej mam się z nim skontaktować. - Nie zdążył nawet skończyć, ponieważ roztargniony Ming wparował do pokoju i podparł się dłonią o ścianę starając się złapać oddech.
- Przepraszam że nie odbierałem od Ciebie telefonu Soon. - Wydukał nagle dalej dość mocno dysząc. Wyprostował się i poprawił palcami niesforne kosmyki włosów, które wpadły mu do oczu. - Tak bardzo się śpieszyłem że nie miałem czasu nawet sięgnąć po telefon. - Soon podbiegł do przyjaciela i przytulił się do niego cicho ciągnąc nosem. Ming spojrzał na niego zdziwiony i odsunął go od siebie unosząc pytająco jedną brew do góry. - A z Tobą wszystko w porządku?
- Martwiłem się o Ciebie cholernie! Dlaczego mi nie napisałeś że się spóźnisz, wiesz jakie chore scenariusze rodziły mi się w głowie Ming? - Soon przytulił się do ramienia przyjaciela, a tamten zaśmiał się cicho gładząc wolną dłonią jego włosy. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się, a do środka wpadła Jin. Ming nawet nie zauważył kiedy wylądował na Soonie na środku pokoju pielęgniarskiego. Między wszystkimi zapadła cisza. Chłopcy wpatrywali się w siebie pomrugując co chwilę oczami, a Ji przełknęła głośno ślinę całkowicie nie wiedząc jak zareagować na zaistniałą sytuację. Chciała się już wycofać, jednak jej nogi tak bardzo zdrętwiały że nie mogła wykonać żadnego ruchu. W jej myślach pojawiła się mgiełka. Taka czarna smuga, która przeleciała przez jej myśli niczym czarny kruk. Z krtani Soona wydał się pisk. Delikatny, słodki dźwięk, który wyrwał Ji z chwilowej zadumy. Chłopcy poderwali się na równe nogi odsuwając od siebie. Po chwili praktycznie każdy stał w innym rogu sali.
- Ta dziewczyna, czy ty zawsze musisz robić takie zamieszanie? - Warknął na nią Soon wymachując zażenowany ręką. Cicho westchnęła spuszczając głowę w dół i skłoniła się Luhanowi, po czym ten sam gest wykonała w kierunku chłopców.
- Dzień Dobry Sunbae, oraz witajcie chłopcy. Przepraszam, nie pomyślałam nawet że ktoś może stać przy drzwiach i że w mojej ręce mieści się tyle siły. - Powiedziała delikatnie skruszona i usiadła na jednym z krzeseł nadymając dość mocno swoje policzki.
- Nic się nie stało najważniejsze że dotarłaś. - Zauważył Luhan, po czym usiadł na brzegu stołu. - Miło mi was dzisiaj tu wszystkich widzieć. Od dzisiaj zacznie się wasz staż. Wiem o tym że nie wszyscy jesteście tu ze swojej woli, ale mam nadzieję że mimo wszystko te dwa miesiące miną Wam naprawdę dobrze. Nie będę owijał w bawełnę. Chcę żebyście po prostu dali z siebie wszystko przez ten krótki okres czasu, dobrze? No więc teraz serdecznie Was zapraszam na wykład BHP. Wyciągnijcie z niego jak najwięcej.
╰☆╮
Nagle coś ją zatrzymało. Stała chwilę dłużej przy dużej sali, której drzwi były innego koloru niż reszta. Jej ciekawość zabroniła pójścia dalej. Musiała zobaczyć co jest w środku. Bez zastanwienia otworzyła drzwi, a ku jej zdziwieniu ukazał się chłopak leżący na łóżku z zamkniętymi oczami i podłączony do kroplówki. Chwilę tak stała wpatrując się w jego delikatną i słodką twarz, gdy nagle zdała sobie sprawę kim on był.
- Czy Ciebie nigdy nikt nie nauczył że zamkniętych drzwi się nie powinno otwierać? - Zapytał głos za jej pleców i wyciągnął ją z pokoju. - To jest pacjent klasy Vip Tobie, ani żadnemu innemu popeciowi nie wolno tam wejść jasne? - Cheol skrzywił się i schował dłonie w kieszeniach kitla.
- To jest ten chłopak, ten z wczorajszego wypadku - Wskazała palcem na łóżko, jednak Cheol szybko zamknął drzwi i odciągnął ją od pokoju.
- Tak to on, masz rację, ale proszę nie krzycz tak pod jego pokojem ponieważ on potrzebuje ciszy. - Puścił jej rękę i podrapał się po głowie powoli wypuszczając powietrze z ust.
- Jak on się nazywa? - Zapytała nagle krzyżując ręce na klatce piersiowej i zmierzyła starszego chłopaka wzrokiem.
- Huh? Musisz znać jego imię? - Ruszył korytarzem wpatrując się w jakąś kartkę, którą trzymał przez cały czas w lewej dłonie.
- Tak! Muszę je poznać, proszę.
- Dobrze. Nazywa się on Jeon Wonwoo..
dziękuję za przeczytanie tego rozdziału |